Glen Scotia 10 yo |
Glen Scotia 10 yo
Należąca do Loch Lomond Group Glen Scotia to niewielka gorzelnia, założona w latach 30. XIX wieku, w miasteczku Campbeltown na półwyspie Kintyre. W 2015 roku jej portfolio przeszło gruntowny rebranding, a w kolejnych latach systematycznie rozrastało, wzbogacając się o kolejne nowe edycje. W połowie obecnego roku do opisywanej już 15-latki i Victoriany dołączyła Glen Scotia 10 yo.
Inicjatorem powstania Glen Scotia była rodzina Galbraith, w rękach której znajdowała się przez niemal 9 dekad. Jej dalsza historia związana jest niestety z kilkukrotnymi zmianami właścicieli oraz przestojami w produkcji. W 1999 roku zakład trafił w ręce spółki Loch Lomond Distillers, która 6 lat później wypuściła wersję 12-letnią, a 13 lat później całą serię "maltów" w charakterystycznych różnokolorowych butelkach.
Od 2014 roku Glen Scotia należy do Loch Lomond Group, w której większość udziałów posiada grupa prywatnych inwestorów. Na jej wyposażeniu znajduje się 9 stalowych kadzi fermentacyjnych oraz tylko jedna para alembików mogąca destylować ok. 800 tys. litrów spirytusu rocznie.
W składzie opisywanej Glen Scotia 10 yo znajdują się minimum 10-letnie, nietorfowe destylaty starzone w beczkach po bourbonie pierwszego napełnienia, zabutelkowane ze standardową mocą 40%.
Zapach: świeży, owocowy, mineralny, lekko ziemisty, z aromatami cytrusów, jabłek, śliwek, miodu, orzechów, wanilii, słonego karmelu, imbiru, przypraw oraz dębu
Smak: na początku lekko ostry, alkoholowy, później nieco słodszy, lekko kremowy, z nutami cytrusów, gorzkich pomarańczy, imbiru, słonego karmelu, orzechów, przypraw i dębu
Finisz: średniej długości, słodko-pikantny, z akcentami imbiru, słonego karmelu, orzechów i przypraw
Moja ocena: 3,5/10
Testowana Glen Scotia 10 yo to kilkuwymiarowa, ale dość dziwna whisky, nierówna. W jej zapachu dzieje się bowiem o wiele więcej, niż w smaku i na finiszu. Momentami sprawia wrażenie zarówno nieco wodnistej, jak i alkoholowej. Może wyższa moc byłaby tu odpowiednim remedium...?
Cena: 150-200 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz