2015/10/14

Whisky Live Warsaw 2015


Festiwal Whisky Live Warsaw 2015
Whisky Live Warsaw 2015

Za nami II odsłona Whisky Live Warsaw - jednej z dwóch największych imprez poświęconych whisky w Polsce. W miniony weekend (10-11 października 2015) w hotelu Courtyard by Marriott Warsaw Airport odbyła się II edycja Warsaw Whisky Fest - w tym roku zorganizowanego pod nazwą Whisky Live Warsaw. Ubiegłoroczny Festiwal, mimo debiutu zebrał bardzo dobre opinie. Moim zdaniem zresztą w pełni zasłużone. Do tej pory mam w pamięci ciekawe trunki ze stoisk: Samaroli, La Maison du Whisky, Duncan Taylor, Svenska Eldvatten, Compass Box czy Best Whisky Market. Miałem dużą nadzieję, że po Whisky Live Warsaw 2015 też będę miał co wspominać!

W porównaniu z zeszłym rokiem, oprócz nowego patronatu imprezy (Whisky Live), zwiększyła się również liczba wystawców, a co za tym idzie, zmieniła się lokalizacja - na bardziej przestronną i łatwiej dostępną. Niestety wśród tegorocznych producentów zabrakło tych, którzy w ubiegłym roku pozytywnie mnie zaskoczyli (Samaroli, Svenska Eldvatten, a jak się okazało w pierwszym dniu Festiwalu - również Duncan Taylor), nie było również firmy pinot.pl.

Pojawiły się natomiast znane z Festiwalu w Jastrzębiej Górze, stoiska: Diageo (Caol Ila, Cardhu, Glenkinchie, Lagavulin, Mortlach, Oban, Royal Lochnagar, Singleton of Dufftown, Talisker, Johnnie Walker), Cedc (Balvenie, Glenfiddich), Bacardi-Martini (Aberfeldy, Aultmore, Craigellachie, Dewar's), Stock (Laphroaig, Ardmore, Connemara, Jim Beam, Maker's Mark, Knob Creek) oraz M&P (BenRiach, Glendronach, Glenglassaugh, Kilchoman, Springbank, Hazelburn, Longrow, Nikka, Irishman, Blanton's, Buffalo Trace, Lost Distillery), MV Poland (Bunnahabhain, Deanston, Black Bottle) i Dom Wina (Tomatin, Cù Bòcan, Antiquary).

Obecni byli również, znani z zeszłego roku, przedstawiciele Pernod Ricard (Aberlour, Glenlivet, Chivas Regal, Jameson), Louis Vuitton Moët Hennessy (Ardbeg, Glenmorangie), Ian Macleod (Glengoyne, Tamdhu, Lang's), Angus Dundee (Glencadam, Tomintoul), Tudor House (Auchentoshan, Bowmore, Glen Garioch, Yamazaki, Hakushu, Hibiki), Glenfarclas, Tullibardine, Teeling, Mackmyra, Amrut, Kavalan oraz La Maison Du Whisky, Douglas Laing, Compass Box oraz Best Whisky Market.

Nowością były stoiska Glenrothes, Scotch Malt Whisky Society oraz kilku mniej znanych producentów whisky z całego świata: Skandynawii (Flóki, Box, Kyrö), Francji (Armorik), Indii (Paul John) oraz USA (Climax, Rebel Yell). Oprócz tego, w kilku miejscach można było napić się armaniaku, koniaku, rumu, ginu, wódki, kalwadosu, wina lub kawy, a nawet zjeść czekoladę. Wszak nie samą whisky człowiek żyje! :)

Generalnie na Festiwalu whisky było sporo, a nawet dużo więcej niż sporo. W cenie biletu mieliśmy do wyboru około 200 pozycji. Do tego dochodziły wersje płatne. Wątpię czy komuś udało się spróbować wszystkiego!

Warto zaznaczyć, że organizatorzy wzięli sobie do serca zeszłoroczne uwagi uczestników i w tym roku na przykład, miłym zaskoczeniem była obecność tłumaczy, smyczka na kieliszek oraz możliwość kupna buteleczek na sample w Festiwalowym sklepie. W sklepie można było zaopatrzyć się również w odpowiedni zapas whisky. Cały asortyment objęto specjalną promocją -23%.

Tyle tytułem wstępu. Czas przejść do sedna! Mając w pamięci ubiegłoroczną kolejkę do wejścia, postanowiłem w tym roku zaryzykować i bilet kupić na miejscu. Zapłaciłem co prawda 10 złotych więcej, ale dzięki temu udało mi się przekroczyć bramy Festiwalu bez zbędnego oczekiwania. Osoby, które nabyły bilety drogą internetową musiały uzbroić się w większą cierpliwość. :)

Na pierwszy rzut oka przestrzeń wystawiennicza wydawała się zdecydowanie większa i lepiej zagospodarowana, niż ta sprzed 12 miesięcy. Mimo tego, w pewnych momentach pierwszego dnia imprezy, robiło się na prawdę tłoczno. Według nieoficjalnych danych, w sobotę Festiwal odwiedziło około 1000 osób. Warto w tym miejscu podkreślić, że nie odczułem w związku z tym jakiejś olbrzymiej utraty komfortu degustacji oraz braku zainteresowania ze strony wystawców. Nie odczułem również braku wody do picia, która była dostępna zarówno w wyznaczonym miejscu, jak również na poszczególnych stanowiskach. Ogólnie rzecz biorąc, organizacyjnie Festiwal po raz drugi wypadł bardzo dobrze.

Miłym zaskoczeniem było również stoisko organizatora imprezy - firmy Tudor House (przedstawiciela Morrison Bowmore Distillers), na którym oprócz 12-letnich lub NAS-owych "podstawek", w cenie biletu można było spróbować 15-, 18-, 21-letnich whisky. U pozostałych wystawców nie było w tej kwestii aż tak "dojrzale", ale w kilku miejscach można było napić się oficjalnego malta z cyferką "14", "15", "16" lub nawet "18", bez ponoszenia dodatkowych kosztów (Angus Dundee, Glenfarclas, Glengoyne, Diageo, Bunnahabhain). Ardbeg co prawda nie oznacza swoich whisky wiekiem, ale również bezpłatnie udostępnił całe swoje portfolio. Glenfarclas pokazał dodatkowo dwa Family Caski (1982 i 1990), a Teeling częstował wersją 21yo Vintage Reserve.

Jeżeli chodzi o ofertę "niezależnych", to niestety w porównaniu z Warsaw Whisky Fest, w cenie biletu nie było do spróbowania za wiele. Jeżeli dobrze pamiętam to tylko oferta szwajcarskiego Chapter 7 oraz blended malty od Douglas Laing. Liczyłem, że coś ciekawego zaprezentuje ponownie La Maison Du Whisky, ale niestety. Firma pokazała jedynie dwie marki whisky, z Francji oraz Tasmanii. Na stoisku Glenrothes pojawiło się kilka "płatnych" butelek od Berry Bros. & Rudd, ale wszystkie były tak starannie zapieczętowane, że nie odważyłem się ich spróbować. :) Inaczej było w strefie Scotch Malt Whisky Society. Większość whisky stała otwarta, dzięki czemu można było łatwo ocenić, czy opłaca się kupić sampla. Wybór dość duży - od Irlandii (Connemara), przez wszystkie regiony Szkocji (Teaninich, Bunnhabhain), po whisky zbożowe (Cameronbridge, Strathclyde). 

Najciekawsze pozycje dostępne były jednak na stoisku sklepu Best Whisky Market. Whisky z lat 60. (Strathisla 15yo), z lat 70. (Laphroaig 10yo), z zamkniętych destylarni (Millburn 16yo, Caperdonich 20yo), oficjalne i nie dostępne już wypusty (Dailuaine Manager's Dram, Teaninich Rare Malts).  Przy tych trunkach można było chwilowo cofnąć się w czasie i poczuć na prawdę wyjątkowo.

Podsumowując, w porównaniu do zeszłorocznej odsłony Festiwalu, tegoroczną edycję uważam za bardzo dobrze zorganizowaną. Duży wpływ miała na to przede wszystkim zmiana lokalizacji. Większa przestrzeń (2 piętra), większa część gastronomiczna oraz umiejscowienie sklepu Festiwalowego w tym samym budynku, znacznie poprawiło komfort uczestnictwa w wydarzeniu. Za duży plus należy również uznać, wprowadzenie kilku wcześniej już wspomnianych udogodnień oraz bardzo przyjazną atmosferę. Podstawowym minusem imprezy była moim zdaniem oferta. Muszę przyznać, że po patronacie Whisky Live spodziewałem się czegoś nowego, więcej nowych wystawców ze świata whisky, świata whisky z jakąś historią i doświadczeniem, a nie debiutujących producentów 3-letnich okowit, bimbrów lub ginów.

Mimo to uważam, że Whisky Live Warsaw 2015 był warty odwiedzenia i można było się tu napić dobrej whisky. Mam nadzieję, że za rok będzie jej jeszcze więcej. Pozdrawiam! :)


        
.
        
.

2 komentarze:

  1. Bardzo dobra i wyważona ocena festiwalu, bez ekstazy i czołobitności obecnej na większości blogów, ale też bez jeżdżenia po WLW z góry na dół.

    OdpowiedzUsuń