2014/03/07

Wycieczka na Islay - cz. I


Port Kennacraig i prom na Islay

Pomysł wycieczki na Islay narodził się w styczniu zeszłego roku podczas degustacji Lagavulin 12 yo w jednym z warszawskich coctail barów. Tak się złożyło, że ustalony termin wyjazdu pokrywał się ze słynnym festiwalem whisky  Feis Ile. W związku z tym, że impreza od lat cieszy się dość dużym zainteresowaniem fanów single malt z całego świata, trzeba było szybko przystąpić do planowania. Następne cztery miesiące upłynęły zatem na intensywnej wymianie maili z destylarniami, pensjonatami oraz hotelami.

Niestety ze względu na zbyt duże obłożenie, nie udało zarezerwować się wszystkich noclegów. Najdogodniejsze lokalizacje trzeba bowiem bookować z rocznym wyprzedzeniem. Wyspę zamieszkuje około 3 500 ludzi, a na festiwal przyjeżdża kilkanaście tysięcy turystów - te liczby mówią same za siebie. W najgorszym wypadku ktoś z naszej 7-osobowej sopocko-warszawskiej wycieczki będzie musiał spać w samochodzie lub stodole. W obliczu czekających na nas atrakcji nie miało to jednak większego znaczenia :)

30 maja o godzinie 12:00 wylądowaliśmy na lotnisku w Edynburgu. Po wypożyczeniu samochodu i zwiedzeniu miasta skierowaliśmy się do Prestwick odebrać znajomych i stamtąd ruszyliśmy w kierunku zachodniego wybrzeża Szkocji. Ponieważ do przejechania mieliśmy jeszcze około 170 km postanowiliśmy umilić sobie czas "degustacją" popularnego blenda, dzięki czemu podróż mijała w dobrych humorach, a dodatkowo obfitowała w fantastyczne widoki. Góry, zatoczki, jeziora, zamki  wszystko to wzdłuż jednej drogi i dostępne dosłownie na wyciągnięcie ręki.

W nocy dotarliśmy do hotelu, w którym mieliśmy zabukowany nocleg. Bardzo miły Pan przywitał nas serdecznie i skierował do pokoi, obiecał nawet, iż wyjątkowo dla nas wstanie wcześniej i przygotuje specjalne śniadanie. Do miejscowości Kennacraig, z której nazajutrz rano wypływał nasz prom na Islay, mieliśmy jeszcze około 41 km. Pobudka została w związku z tym ustalona na godzinę 5. Niestety zapowiedzi Pana gospodarza chyba nie zostały zrealizowane, ponieważ w "stołówce" czekały na nas jedynie: chleb tostowy, masło i dżem oraz mleko, herbata i sok pomarańczowy. Na dodatek do dyspozycji mieliśmy tylko jeden toster, co znacznie opóźniło możliwość przygotowania wymarzonego "english breakfast".

Prom odpływał o 7, a o 6:30 trzeba było stawić się do odprawy, musieliśmy się pospieszyć! Pokonywanie krętej trasy w tempie, jakiego nie powstydziłby się Colin McRae oraz złamanie kilku przepisów drogowych, dodało niespodziewanej adrenaliny i skutecznie wszystkich rozbudziło. Zdążyliśmy!

       
.

Następne wpisy:

Wycieczka na Islay - cz. II - Port Ellen
Wycieczka na Islay - cz. III - Lagavulin
Wycieczka na Islay - cz. IV - Bruichladdich
Wycieczka na Islay - cz. V - Bruichladdich
Wycieczka na Islay - cz. VI - Bowmore
Wycieczka na Islay - cz. VII - Ardbog Day
Wycieczka na Islay - cz. VIII - Laphroaig
Wycieczka na Islay - cz. IX - Caol Ila
Wycieczka na Islay - cz. X - Kilchoman
Wycieczka na Islay - cz. XI - Port Charlotte
Wycieczka na Islay - cz. XII - Port Charlotte

Wycieczka na Islay - cz. XIII - Port Askaig