2014/03/13

Wycieczka na Islay - cz. III - Lagavulin


Destylarnia Lagavulin

Głównym punktem zwiedzania destylarni Lagavulin była, zaczynająca się o 10:30, degustacja whisky w jednym z magazynów. Ta niewątpliwa przyjemność kryła się pod kryptonimem "Warehouse Demo" i kosztowała 15 funtów. Po uiszczeniu opłaty w kasie, dołączyliśmy do liczącej około 30 osób grupy, oczekującej na zaprowadzenie do składu z beczkami.

Okazało się, że degustację będzie prowadził legendarny magazynier Iain McArthur, od 43 lat pracujący w Lagavulin, wiedzący o whisky niemal wszystko. Po przejściu do chłodnego, wilgotnego i słabo oświetlonego magazynu, zajęliśmy miejsca w jednym z kilku specjalnie przygotowanych rzędów krzeseł. Kiedy cała grupa była już w środku, Iain podparł skrzypiące drzwi wejściowe łopatą do przerzucania słodu, rozdał wszystkim pamiątkowe szklanki oraz buteleczki z wodą i zalecił relaks. Napięcie rosło jednak z każdą chwilą, tym bardziej, że naprzeciw nas znajdowało się 8 beczek pełnych najwspanialszego trunku na świecie. Byliśmy gotowi do konfrontacji!

Degustację zaczęliśmy od new make’a, by następnie spróbować whisky 9-letniej (którą Iain określił mianem „baby Lagavulin”), 15-letniej, 20-letniej, 37-letniej i 47-letniej wydestylowanej w 1966 roku. To niesamowite jak whisky zmienia się wraz z wiekiem. Każdy rocznik krył w sobie coś niepowtarzalnego, coś za co kocha się Lagavulin. Znakomity balans smaków i aromatów: wanilii, jabłek, torfu, dymu, słodu i dębiny. Z pełną świadomością mogę stwierdzić, że było to najlepiej wydane 15 £ podczas całej wycieczki!

Warto wspomnieć, że Iain okazał się być prawdziwym mistrzem ceremonii, swoje opinie na temat każdej testowanej whisky, przeplatał zabawnymi anegdotami, także śmiechom nie było końca. My natomiast daliśmy radę i nie zawiedliśmy gospodarza. Po półtoragodzinnej degustacji i zrobieniu kilku zdjęć, w dobrych humorach ruszyliśmy w kierunku następnego punktu podróży - Bruichladdich.

        
.
        
.