Dalmore 12 yo 1980's |
Wybudowana w 1839 roku Dalmore to obecnie jedna z czterech szkockich gorzelni należących do Whyte & Mackay (od niemal dekady będącej własnością filipińskiej grupy Emperador). Jej budynki zlokalizowane są nieopodal Alness w północnej części Highlands. Flagowym "maltem" destylarni jest dobrze znana i opisana już przeze mnie 12-latka. Dzisiaj pod lupę wezmę jej odpowiedniczkę z lat 80.
Inicjatorem powstania Dalmore był Alexander Matheson, który wraz z wujem Jamesem Mathesonem (współzałożycielem słynnej hongkońskiej firmy handlowej Jardine, Matheson & Co) w latach 30 XIX wieku parał się bardzo intratnym eksportem opium do Chin. Wielu angielskich kupców dorobiło się fortun na tym właśnie procederze - między innymi, wspomniana dwójka.
Po powrocie do Szkocji Alexander kupił trochę ziemi i postawił Dalmore. W tym celu zaadaptował położoną na brzegu zatoki Cromaty Firth farmę wraz z młynem. Wkrótce wydzierżałwił zakład rodzinie Sunderland, a w roku 1878 rodzinie Mackenzie, która 12 lat później go odkupiła i prowadziła przez niemal kolejne 8 dekad. To właśnie pod jej auspicjami destylarnia zanotowała największy rozwój.
W latach 60. Dalmore nabył jeden z jej największych klientów - szkocka spółka Whyte & Mackay. Liczba pracujących w gorzelni alembików została zwiększona do 8. W latach 80. zrezygnowano z samodzielnego słodowania jęczmienia. Zainstalowany tu 3 dekady wcześniej Saladin box zdemontowano. Ciekawostką jest specyficzna konstrukcja tutejszych aparatów destylacyjnych umożliwiająca "sterowanie" zjawiskiem refluksu i pozwalająca otrzymywać spirytus o różnej charakterystyce.
Tyle teorii. Przejdźmy do konkretów. Opisywana Dalmore 12 yo to oficjalny bottling z lat 80., zabutelkowany z mocą 43% na potrzeby włoskiego importera Pilla z Castelmaggiore. Sprawdźmy zatem co kryje...
Zapach: ziołowo-miodowy, lekko ziemisty, mineralny, z aromatami suszonych fig, daktyli, orzechów, pomarańczowej skórki, wosku, skóry, tytoniu oraz subtelnego torfu w tle. Po chwili pierwsze skrzypce zaczynają grać słodsze nuty dojrzałych, soczystych brzoskwiń, gruszek i pomarańczy, kwiatów, mlecznej czekolady, mokki oraz toffi.
Smak: ziołowo-miodowy, lekko pieprzny, z akcentami gorzkich pomarańczy, marmolady, pomarańczowej, suszonych daktyli, orzechów, toffi, syropu klonowego oraz przypraw
Finisz: średnio-krótki, ziołowy, lekko ziemisty z posmakiem orzechów oraz dębu
Moja ocena: 4,5/10
Jak w przypadku wielu starszych edycji Dalmore 12 yo jest whisky nierówną. W zapachu imponuje złożonością, jednak w smaku nie ma już takiej kompleksowości. Sprawia przede wszystkim wrażenie mniej owocowej i lekko wodnistej, co po kilku dekadach w butlece nie jest może zaskoczeniem. Do jej zestawienia użyto najprawdopodobniej zarówno beczek po sherry, jak i tych po bourbonie. Obecna 12-latka na jej tle nie wypada najgorzej. Mimo tego, iż profile obu whisky są inne, to można w nich znaleźć również pewne cechy wspólne.
Cena: 1200-1500 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz